Widziałam ostatnio w markecie różne desery z rodzaju: "wsyp do miski zawartość torebki A, dodaj mleko, następnie do proszku w torebce B dodaj masło....". Wśród nich Panna Cotta, w małym kartoniku, nie chcę wiedzieć co trzeba do proszku w nim zawartego dodać, by uzyskać ten słynny włoski deser. Przecież Panna Cotta nie wymaga wcale dużo wysiłku, może odrobiny serca i czasu na leżakowanie w lodówce! :) Nie jest to mój ulubiony deser, za który dałabym się pokroić, ale bardzo lubię tę śmietankowo waniliową galaretkę.
PANNA COTTA Z MALINAMI.
Składniki na 4 sztuki:
250 ml śmietanki kremówki (UHT- kartonik)
250 ml mleka
70 g cukru
1 laska wanilii
3 łyżeczki żelatyny w proszku
maliny, płatki migadałowe do podania
Żelatynę zalewamy 3 łyżkami wody i mieszamy. W tym czasie w rondelku podgrzewamy mleko, śmietankę, cukier oraz ziarenka z laski wanilii (i laskę wrzucamy też). Cukier musi się rozpuścić, wtedy zagotowujemy mieszankę mieszając cały czas. Wlewamy mieszankę do 4 filiżanek, odstawiamy do ostygnięcia. Gdy przestygną wkładamy do lodówki na kilka godzin (minimum 4, ale najlepiej na całą noc). Gdy Panna Cotta będzie już gotowa, delikatnie wyciągamy ją z filiżanek. Podajemy z dodatkami, w tym przypadku z malinami i migdałami. Smacznego.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz jakieś pytania, albo uwagi pisz śmiało!
Z góry dziękuję za odzew.