Upał nieziemski, nie ma czym oddychać, białko w organizmie się ścina pod wpływem temperatury, człowiek głupieje. W pracy włączamy klimatyzację, jest przyjemnie, ale po ośmiu godzinach trzeba wyjść... I następuje szok termiczny! W takie upały nie bardzo mi chce się jeść konkrety, ale coś zjeść trzeba. Proponuję Wam chłodnik. Dzisiejszy zdeterminowany był zawartością mojej "spiżarni'. Większość przygotowuje zupy marchewkowe dodając sok z pomarańczy, szczerze, nie za bardzo mi to pasuje. Postanowiłam zrobić trochę inaczej, bez pomarańczy, a z odrobiną cytryny. Ciekawe czy Wam się spodoba?
MARCHEWKOWY CHŁODNIK.
1 por
2 ziemniaki
3 marchewki
1 l bulionu (najlepszy na prawdziwym mięsie)
pół łyżeczki startego imbiru
sok z połowy cytryny
pół szklanki śmietany kremówki
listki mięty i cytryna do dekoracji
Warzywa myjemy, obieramy i kroimy na małe kawałki. Wrzucamy do garnka zalewamy bulionem i gotujemy do miękkości warzyw. Solimy, przyprawiamy pieprzem i miksujemy blenderem na krem. Następnie dodajemy imbir, sok z cytryny i śmietanę. Mieszamy. Kiedy zupa trochę przestygnie, wkładamy do lodówki, by ją schłodzić. Podajemy z plastrem cytryny i listkami mięty.
Smacznego!
Przepis bierze udział w akcji:
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli masz jakieś pytania, albo uwagi pisz śmiało!
Z góry dziękuję za odzew.